Szwecja: pandemia COVID-19 oczami mieszkańców

Wywiad z Mileną – Polką mieszkającą w Sztokholmie

Zacznijmy od powitania. Jak jest po szwedzku „dzień dobry”?

„Dzień dobry” po szwedzku to „god morgon”. Bardzo podobnie do angielskiego „good morning”. Ale większość ludzi wita się po prostu „hej”.

Szwecja to wyjątkowy kraj na pandemicznej mapie Europy. Podejście władz Szwecji było pewnego rodzaju eksperymentem na tle innych państw. Jak wyglądała sytuacja epidemiologiczna w kraju, w którym mieszkasz? Czy było dużo przypadków COVID-19? Jak „krzywa zachorowań” wygląda teraz?

Ostatnie statystyki pokazują, że w Szwecji odnotowano ponad 79 000 przypadków (stan na dzień 29.07.2020: 79 494). Przy populacji równej 10 104 050 daje to 7868 na milion mieszkańców. Nowe przypadki zakażeń wciąż się pojawiają, ale jest ich coraz mniej.

Czy znasz osobiście kogoś, kto zachorował?

Osobiście nie znam żadnej chorej osoby. Natomiast mój mąż ma współpracownika, który był chory i przebywał 2 tygodnie w szpitalu. Potwierdzono u niego zakażenie SARS-CoV-2. To tylko ten jeden przypadek. Kiedy rozmawiam ze znajomymi, oni również nie znają nikogo, kto przeszedł COVID-19.

Może to być spowodowane również tym, że w Szwecji duży procent przypadków zachorowań na COVID-19 to osoby starsze, często z domów opieki. My obracamy się w gronie osób, które są dużo młodsze i często też nie pochodzą ze Szwecji, nie mają tu rodzin, a więc tych starszych osób, które mogłyby zachorować.

Jakie są teraz nastroje mieszkańców Szwecji? Czy przejmują się epidemią, czy życie wraca do normalności sprzed pandemii?

Jak pamiętam, jeszcze na początku epidemii, pod koniec marca, ludzie byli mocno wystraszeni. Większość firm przeszła na pracę zdalną, także moja (o profilu biotechnologicznym) – te osoby, które mogły, pracują z domu. Unikano również spotkań towarzyskich. Natomiast dość szybko się to złagodziło, co było też związane z tym, że przyszła wiosna, potem lato. Szwedzi mają obsesję na punkcie słońca, więc nawet gdyby taki zakaz się pojawił, nie dałoby się „utrzymać” ludzi w domu.

Wśród moich znajomych i współpracowników na początku był pewien strach, m.in. przez to, co było słychać w mediach. Ale wydaje mi się, że ponieważ nikt z nas nie zna osobiście nikogo, kto zachorował, z czasem to podejście złagodniało.

Wiem też, że, przynajmniej na początku, ciężko było się zbadać w kierunku COVID-19. Początkowo mogły się zbadać tylko osoby z grupy ryzyka, teraz można za darmo umówić się na test, z 1–2-dniowym wyprzedzeniem. Znam dwójkę osób, które w międzyczasie były bardzo ciężko chore i dziś przypuszczają, że to mógł być ten nowy koronawirus. Ale ponieważ nie można się było zbadać, to nie można było tego potwierdzić. Ale to tylko przypuszczenia.

Teraz jest już całkiem normalnie. Na początku pandemii w przedszkolu, do którego chodzi moja córeczka, nie było połowy, a może nawet więcej, dzieci. Teraz, tuż przed wakacjami, mówiono mi, że w grupie córki jest już 100% dzieci. Z czasem ta panika ucichła i większość rzeczy wróciło do normy. Nawet trudno mi powiedzieć, czy coś zmieniło się na trwałe. Może jedynie atrakcje turystyczne – część miejsc jest wciąż pozamykana, ale nie ze względu na małą liczbę turystów, lecz z uwagi na środki bezpieczeństwa.

Jak mieszkańcy Szwecji odbierają turystów? Boją się najazdu osób z zagranicy, czy liczą na wsparcie sektora turystycznego?

Myślę, że Szwedzi nie liczą bardzo na powrót turystów. Zapewne dlatego, że turystyka stanowi zaledwie około 3% PKB. Są oczywiście regiony kraju, które są bardziej zależne od turystyki, jak np. wyspa Gotland.

Myślę też, że więcej jest teraz „wewnętrznych” turystów. Nie wszędzie można pojechać, więc Szwedzi korzystają z krajowej turystyki. Oczywiście nie są to proporcje, które mogą wyrównać potencjalne straty związane z brakiem turystów z zagranicy, ale zawsze to coś.

Myślę jednak, że gdyby zapytać o to jakiegoś przedsiębiorcę związanego z turystyką, pewnie miałby odmienne zdanie.

Czy granice Szwecji są otwarte? Czy po przyjeździe do kraju obowiązuje kwarantanna?

Granice są otwarte, ale np. zakaz połączeń lotniczych między Polską a Szwecją został przedłużony do 11 sierpnia. Co ciekawe, można natomiast dopłynąć do Szwecji z Polski promem. Niestety zwykle jest mniej chętnych, bo często koszty są dużo wyższe w porównaniu do podróży samolotem. Oprócz Polski nie ma problemów z dotarciem do Szwecji. Znam osoby, które wyleciały ze Szwecji i wróciły. Po powrocie nie ma kwarantanny.

Czy przy wjeździe do Szwecji potrzebne są specjalne dokumenty lub zaświadczenia? Czy trzeba mieć przy sobie aktualne wyniki badań w kierunku zakażenia SARS-CoV-2?

Nie, nie trzeba mieć żadnych zaświadczeń od lekarza stwierdzających, czy przypadkiem nie mamy koronawirusa. Nie są potrzebne wyniki badań.

O jakich obostrzeniach powinny wiedzieć osoby planujące wycieczkę turystyczną do Sztokholmu? Jakie środki służące zachowaniu społecznego dystansu są obecnie stosowane? Czy czuje się Pani bezpiecznie, wychodząc do sklepu? Czy w miejscach publicznych należy nosić maseczki ochronne i dezynfekować ręce przed wejściem np. do sklepów?

Jak wspomniałam, część atrakcji turystycznych jest wciąż pozamykana. Ale większość muzeów jest dostępna, choć zwykle nie ma możliwości zwiedzania grupowego z przewodnikiem. Zamknięte są pokoje zabaw dla dzieci w muzeach i innych instytucjach. Nie działa również muzeum dla dzieci. Można powiedzieć, że wszystko, co powodowałoby zbieranie się ludzi w grupach, jest jeszcze niedostępne. Natomiast większość muzeów czy instytucji kultury jest otwarta. Nie dalej jak wczoraj, sama byłam w jednym muzeum, dziś odwiedziłam kolejne.

Wszędzie porozstawiane są tabliczki z informacjami, prośbami o zachowanie 2 metrów odstępu, wszędzie dostępny jest płyn do dezynfekcji. Przy wejściu do windy jest informacja, ile osób maksymalnie może nią jechać. Podobnie przy wejściach do sklepów. Jedynie takie są ograniczenia. Natomiast nie trzeba nosić maseczek i bardzo, bardzo rzadko widuje się kogoś w maseczce.

Czy czujesz się bezpiecznie?

Myślę, że tak. Szwedzi to jednak rozsądni ludzie. Odkąd zaczęła się pandemia, nie widziałam ani jednej chorej czy przeziębionej osoby na mieście. Pod tym względem Szwedzi są bardzo odpowiedzialni. Jeśli są chorzy, gorzej się czują, to nie będą próbowali „przemycić” tej choroby i mimo wszystko brać udziału w jakichś wspólnych aktywnościach. Myślę, że podjęte środki bezpieczeństwa dla przeciętnego mieszkańca są wystarczające. Oczywiście, rząd szwedzki zawiódł tę starszą społeczność. Seniorzy przebywający w domach opieki bardzo ucierpieli, nie byli odpowiednio przygotowani czy zabezpieczeni przed zakażeniem. Ale młody, zdrowy mieszkaniec szwedzkiego miasta raczej nie ma się czego obawiać. Każdy dezynfekuje ręce, nikt na nikogo nie kaszle, nie kicha, ludzie nie przytulają się na powitanie. Z resztą rzadko się zdarzało, żeby ludzie tutaj przytulali się czy całowali na powitanie – to raczej nie jest skandynawski styl. Szczególnie teraz. Zdarza się co najwyżej stukanie czy „zbijanie” łokciami J

Jakie jest Twoje ulubione miejsce w Sztokholmie? Co warto zobaczyć?

Oczywiście gusta są różne i zależy, co kto lubi. Ja bardzo lubię np. Nationalmuseum czy galerię Liljevalchs, która ma bardzo ładną i ciekawą kolekcję sztuki. Jest też takie muzeum Millesgården, w którym jest piękny ogród z wieloma rzeźbami i galeria sztuki. To są miejsca, które już odwiedziłam – bardzo je lubię. Jeśli ktoś woli naturę, to polecam Djurgården – to taki duży i piękny park w centrum Sztokholmu. Pięknie się tam spaceruje.

Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiała: Katarzyna Buska

Sprawdź, gdzie najbliżej wykonasz badanie w kierunku COVID-19

Skorzystaj z wyszukiwarki na górze strony

Dodaj komentarz

antyneuronalne.pl boreliozaonline.pl autoprzeciwciala.info kalpro.pl